środa, listopada 08, 2006

Eksperyment

W poniedziałek dostałam list z Nowego Yorku od mojej przyjaciółki Rebecci w którym znalazłam Kool-Aid czyli oranżadę w proszku w różnych smakach ( co za zapach). Oczywiscie nie zamierzam tego pić. Kool-Aid to chyba najprostszy sposób na farbowanie wełny (tylko 100% wełny). Wczoraj spróbowałam jak to działa.
Wełna musi być w luźnych motkach.
Najpierw namoczyłam wełnę w ciepłej wodzie z mydłem(w płynie) przez pół godziny. W tym czasie rozpuciłam kilka oranżadek w małej ilosci wody w oddzielnych plastikowych pojemnikach ( nie mogą być one metalowe, ponieważ wchodzą w reakcje z oranżadą). Wycisnełam wodę z wełny i rozłożyłam ją na rozciętym worku na smieci i zaczełam rozlewać mikstury na wełnę. Trzeba pamiętać aby przy rozpuszczaniu oranżady nie dodać zbyt wiele wody bo kolory wyjdą rozmyty albo farba spłynie z wełny. Potem zawijamy wełnę w folię i całosć zwijamy jak koc. W przepisie każą to gotować przez 45 minut lub włożyć do mikrofalówki, ale ja włożyłam zwiniętą wełnę za taki łazienkowy kaloryfer, który jest zwykle bardzo gorący i można tam wciskać różne rzeczy. Wyjełam wełnę po około 2 godzinach. Nawet ufarbowała się tak jak trzeba, czyli wełna wchłoneła cały barwnik. Jak na pierwszy raz wyszło nieźle, choć kolory wyszły raczej pastelowe, ponieważ dodałam za dużo wody. Ale mam jeszcze Kool-Aid więc dzis albo jutro spróbóję jeszcze raz z innymi kolorami.

Wczoraj przyszła włóczka, którą zamówiłam na allegro. Jest to 100% bawełna. 2 kolory Glorii z Aniluksu i 300 gram białej Snehurki.

Zrobiłam też małą myszkę na szydełku, ale nie mogę wkleić zdjęcia, ponieważ blogger się buntuje. Ale wszystkie zdj ęcia można obejżeć pod tym linkiem"

http://flickr.com/photos/94243610@N00/

4 komentarze:

  1. Anonimowy10:37 AM

    Swietnie Ci to farbowanie wyszło! Chyba poproszę siostrę mojego mężą żeby też mi kupiła :)
    pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy10:48 PM

    Myślę, że farbowanie wełny jest bardzo zajmującym zaajęciem :o))Zastanawia mnie jednak skład chemiczny "oranżady"... Jeżeli jest ona w stanie ufarbować wełnę, to musi super chemią... Mam nadzieję, że u nas nie ma takiej oranżady, a barwniki lepiej niech będą tylko barwnikami, a nie produktem spożywczym...
    Wracając do farbowania - wyszły Ci prześliczne kolory! Ciewa jestem, co będzie z tej wełny :o))

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy12:50 PM

    Kolory rewelacyjne!!!!! Ciekawe czy w Irlandii też mają takie oranżadki:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy9:42 PM

    Wesołych świąt, Aniu! Mam nadzieję, ze znajdziesz chwilkę czasu, by zajrzeć do netu :o). Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń